sobota, 16 lipca 2011

Wzdłuż doliny Lotu


Dolinie rzeki Lot (Gorges du Lot) mieliśmy okazję się przyjrzeć oglądając panoramę z naszego lokalnego wulkanu Puy de Montable, blisko kempingu, który odwiedziliśmy dwa dni temu ( to była króciutka wycieczka w przerwie pomiędzy kąpielami w basenie). Wyglądała wyjątkowo zachęcająco, więc dziś wybraliśmy się w tamte okolice. Chyba najpiękniejsza jest z góry, bo z drogi przy samej rzece już nie robi takiego wrażenia. Ciekawe są miasteczka położone nad tą rzeką.


Pierwszy przystanek w drodze do doliny Lot zaplanowaliśmy w Espalion. Podobno odbywa się tam słynny w okolicy targ, ale to w piątki, więc spóźniliśmy się o jeden dzień. Zrobiliśmy więc zakupy na kanapkowy lunch w supermarkecie. Potem przeszliśmy się po miasteczku, poszliśmy nad rzekę, stary most z XIII w. był teraz czyszczony i zakryty rusztowaniami, a na zamek wysoko w górze nie bardzo chciało się iść. Mam wrażenie, że ominęliśmy niektóre miejsca w Espalion, bo nie zrobiło na nas jakiegoś super wrażenia. Uznaliśmy, że lepiej będzie, gdy pojedziemy do następnej miejscowości na naszej trasie. [Kilka dni później udaliśmy się tam powtórnie - post z 19 lipca]


Miasteczko Estaing, bo tam się zatrzymaliśmy, okazało się wyjątkowo malownicze. Nic tylko robić tam zdjęcia. Po przejściu starym mostem na drugą stronę, naszym oczom ukazał się piękny widok na zamek i położone wokół niego domy. Na ławeczce przy kościółku i kraniku z wodą (dzieci uznały, że jest przepyszna, co w ogóle charakteryzuje tutaj uliczne ujęcia wody pitnej), rozłożyliśmy się, żeby zjeść nasz lunch. Niedaleko na stopniach kościoła przysiadła inna rodzina - Francuzów. Mieli cały wielki pojemnik z obiadem, co wzbudziło duże zainteresowanie naszych dzieci.


Dalej w kierunku Entraygues droga prowadziła przy samej rzece. Ten odcinek jest chyba najbardziej efektowny. Zwłaszcza kilka ścian skalnych, przy których się przejeżdża. Gorzej było z miejscami postojowymi, więc zdjęcia nie wyszły. [dalszy opis doliny Lot w poście z 17 lipca]

Entraygues to znaczy "między wodami" - miasteczko położone jest pomiędzy dwiema malowniczymi rzekami w tym rejonie: Lot i Truyere, którą też wcześniej widzieliśmy (mamy ją jeszcze w planie). Też pochodziliśmy po starych uliczkach, w punkcie informacji turystycznej uzyskaliśmy szczegółowe wskazówki, gdzie znaleźć ciekawe miejsca. Bardzo miły spacer, zwłaszcza, gdy spotkało się gdzieś kotki.


Potem jeszcze wyprawa na lody i powrót na kemping - dziś wcześniej, bo mieliśmy smażyć naleśniki. Droga powrotna też okazała się bardzo malownicza. Pociąga nas tutejsza wieś, mamy wrażenie, że wreszcie trafiliśmy w rejony "tubylcze" niezajeżdżone przez turystów, tak jak to miało miejsce w Prowansji i Langwedocji. To podoba nam się tutaj niezmiernie. Góry miejscami przypominające trochę Bieszczady, krowy pasące się na pastwiskach, niewielki ruch na lokalnych drogach, kamienne stare domy kryte łupkiem (?) co krok, ogródki pełne kwiatów. Po prostu wiejska idylla :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz